Piórem Pisane

Bruksela 18 marca 2020 Grandplace

Tam gdzie szeroką jak morze ulicą, szło niegdyś tysiące żywych trupów. Z przewlekłą serca martwicą. A tuż obok stał człek, jak gdyby na wózku. Ubogi. Patrząc, utracił nogi. A dzisiaj przecierając oczy. Widzi. Postać pochyloną, sędziwą ale radosną. Idzie człek, obleczony wiosną. I znów widzi. Gdzie są oni. Żywe trupy i serc inwalidzi. Cud! Człowiek ubogi, rusza dalej. Naprawdę cud. Odzyskał nogi. Mówiąc wprost. Tak! To wielki post. A co po nim nastanie? Panie! Człowiek z martwych, na nowo powstanie. Alleluja! Alleluja! Alleluja!

Może na wieki? Albo chwilowo? Po to by go, zabić na nowo. Zrobić to mogą, ale nie muszą. Oni są także, obdarzeni duszą. Ci, sami przez siebie przeklęci. Co za nic mają słowa miłości, prawdy i pamięci.

już nic więcej bez Ciebie

liczyłem zwycięstwa
lecz każde bolało
pod przykrywką męstwa
wciąż upadałem
bo w Świetle Poranka
było mi dane
moje bitwy zobaczyć
...wszystkie przegrane

Prawdziwe oblicze

...W lustrze odbity,
odwrotnie prawdziwy,
być może nie szczery
odrobinę fałszywy
stałbym tu dłużej i dłużej
lustro dobrze mi służy
lecz widzę mijanie, nic więcej
w nim nie potrafię się przejrzeć
lustro o wszystkim nie wie
i kiedy zamknę oczy
wiem, że w nim jestem
...ale ono nie jest we mnie
nie potrafię jak
zimne i nie wzruszone
oddać to wszystko prawdziwie
choć odwrócone
...mój obraz wśród ludzi
raz kusi i łudzi
raz zniechęca odpycha
i pięści zaciskam
i cicho wzdycham
śmieję się czasem
i czasem płaczę
tak zakręcony karuzelą
zwierciadeł
w ostrych kawałkach
nie widzę swej twarzy
lecz jest zwierciadło!
prawdziwsze od pozostałych
gdzie mali są wielcy
a wielcy są mali
gdzie pierwszy ostatnim
ostatni jest pierwszym
gdzie słowo jest piękne
choć nie jest wierszem